Rok wcześniej...
Jak co dzień obudził mnie płacz młodszej o trzynaście lat siostry. Ostatnio co noc śnią jej się koszmary i boi się chodzić spać.
Otworzyłam powieki, przeciągnęłam się leniwie i ponownie zamknęłam oczy.
- Patty, wstawaj! - usłyszałam krzyk matki. Ojciec był już w pracy, po Komunii małej Izy miałam do niego wpaść i pomóc mu w papierkowej robocie - miałam do tego talent, tak mówił.
- Zaraz! - odkrzyknęłam i powoli podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam w stronę szafy, wisiała tam kreacja przygotowana na Komunię siostry.
Asymetryczna turkusowa sukienka, czarny żakiet z ozdobionym kołnierzem i szpilki tego samego koloru.
- Będę wyglądać jak ostatnia kretynka - mruknęłam i podążyłam w stronę kuchni. Iza pałaszowała śniadanie, a ja usiadłam obok niej.
Matka postawiła przede mną talerz z porcją jajecznicy jak dla co najmniej pięciu wygłodniałych żołnierzy. Spojrzałam na nią z politowaniem.
- Ja mam to zjeść? - przenosiłam wzrok to na nią, to na talerz.
- Tak, masz to zjeść. Wyglądasz coraz gorzej, ojciec zaczyna się o ciebie martwić.
Prychnęłam i chwyciłam za widelec. Miętoliłam w talerzu, ale po piętnastu minutach stał przede mną już pusty. Nie ma co się za bardzo dziwić - od ponad dwudziestu ośmiu godzin nie miałam nic porządnego w ustach.
Odruchowo spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą piętnaście. O dwunastej miała zacząć się Msza święta.
- O której będziemy wyjeżdżać? - spojrzałam na rodzicielkę.
- Jak twój tatuś po nas przyjedzie, za około godzinę - odpowiedziała po chwili.
- Idę się szykować - odparłam sucho i po chwili zamknęłam się w łazience.
Podłączyłam lokówkę do kontaktu i odłożyłam ją na półkę, by się nagrzała, a ja w tym momencie naszykowałam sobie niezbędne kosmetyki, czyli między innymi tusz, eye liner, bezbarwną pomadkę do ust, puder i róż do policzków. Zostało mi tylko znalezienie pędzelków i grzebienia.
Zaczęłam nawijać swoje czarne włosy na lokówkę, by jako - tako prezentowały się w kościele. Po dwudziestu minutach moja fryzura była lepsza niż oczekiwałam.
Po nałożeniu makijażu i zakryciu niedoskonałości, które pojawiły się na moim czole w przeciągu ostatniego tygodnia i założenia sukienki, prezentowałam się dobrze. Bardzo dobrze się prezentowałam.
"Ty nie masz chłopaka?! No jak to, Patty? Kłamiesz nas..." w głowie zabrzmiał mi głos ciotek, które przy każdym możliwym spotkaniu rodzinnym wypominały mi brak chłopaka. "Ja w twoim wieku już byłam mężatką!". Prychnęłam do lusterka.
- Jak ktoś ma mnie pokochać, skoro ja nikogo do siebie nie dopuszczam? - szepnęłam do lusterka, patrząc sobie cały czas w oczy - To się leczy - zaśmiałam się i wyszłam z niewielkiego pomieszczenia na przestronny korytarz.
Zobaczyłam przez uchylone drzwi, jak matma pomaga założyć Izuni albę i wsuwkami mocuje jej wianek na głowie. Białe, sztuczne kwiaty świetnie prezentują się na jej karmelowych włosach z blond prześwitami.
- Jak ma się moja ukochana siostrzyczka? - zapytałam otwierając drzwi na oścież.
- Boję się trochę, co jak pomylę się w wierszyku? On jest długi! - odpowiedziała mi zrozpaczona.
- Nie bój się, ja jak byłam u komunii to dziękowałam proboszczowi i sypnęłam taką gafą, że nawet nie będę cię stresować - zaśmiałam się i kopnęłam ją lekko w tyłek - to na szczęście - puściłam jej oczko i wyszłyśmy przed dom, gdzie po chwili zjawił się tata.
- Jak moje dwie księżniczki? - zapytał i pocałował mnie i siostrę w czoła.
- A bardzo dobrze - uśmiechnęłam się szeroko.
- Idź po mamę, za dwie minuty jedziemy na komunię mojej gwiazdeczki - mówiąc to, wziął Izę na ręce.
Po piętnastu minutach dojechaliśmy pod kościół. Mama z Izą zostały przed głównym wejściem, a my z tatą poszliśmy zająć miejsca w ławkach.
Msza trwała półtorej godziny.
Odprawiało ją dwóch księży. Jeden szczególnie zawrócił moją uwagę.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta Komunia całkowicie zmieni moje życie...
_____
Cześć i czołem! :3 Oddaję w Wasze... oczy pierwszy rozdział. Ja wiem, wyszedł jak wyszedł, ja też nie jestem z niego zadowolona, ale, kiedy skończyłam pisać prolog, zaczęcie pierwszego rozdziału wydawało się banalne... No cóż, Nać się myliła.
Rozdział dedykuję magi091 za bekę z Bale'a i za to, że w momencie, kiedy ja piszę to piękne przemówienie, ona robi, a raczej próbuje zrobić piękną przeróbkę, czy też komiks, nie wiem xD
Ahoj! ♥